Ostatnio na różnych „forach” roi się od dobrych rad, dotyczących najróżniejszych rzeczy. Jakiś miesiąc temu dostałam na swoją komórkę poradę, dotyczącą pielęgnacji storczyków. Takiego steku bzdur dawno już nie czytałam.
Ja mam storczyk od przeszło pięciu lat. I od pięciu lat bez przerwy kwitnie.
Mam nadzieję, że jeszcze jakiś czas będzie cieszył nas swoim wyglądem.
Przez te pięć lat nie zmieniałam mu miejsca – stoi (i zawsze stał) na lastrikowym parapecie okna od ulicy. Nigdy nie chroniłam go od zimna ani od ciepła (pod parapetem jest grzejnik), lufcik w oknie mam zwykle uchylony, chyba że jest większy mróz, ale ponieważ stolarka jest drewniana jeszcze z lat 60-tych, za ciepło mu na pewno nie jest. Przez cały ten czas storczyk wypuszczał nowe kwiatki, ale były one jakby kontynuacją pierwotnych gałązek, bo zawsze jedne jeszcze kwitły, a inne zamierały. Dopiero w zeszłym roku wydawało się, że już zakończy swój żywot, ale nie! Uschły mu wszystkie stare gałązki, ale jak je obcinałam, zauważyłam jakieś zgrubienia na pędach i po jakimś czasie mój storczyk zaczął wypuszczać zupełnie nowe gałązki.
Wszystkim zainteresowanym chętnie poradzę, jak pielęgnować tę roślinę, aby efekty były równie zadowalające, jak u mnie.